To największe osiedle mieszkaniowe w Mszanie Dolnej. Położone pomiędzy dwoma głównymi ulicami miasta. Od południa ul. Krakowska, od północy będąca drogą miejską ul. Starowiejska. W kilkunastu budynkach (blokach) wybudowanych tu w latach 90-tych ubiegłego wieku mieszka 745 osób. Jedni tu się urodzili, inni z różnych stron Polski, Mszanę Dolną wybrali na swoje "miejsce na ziemi", ale i jedni, i drudzy narzekają na wiele niedogodności doskwierających w codziennym życiu. Osiedle od centrum miasta dzielą bez mała 2 km - ul. Starowiejską, trzeba to uczciwie przyznać, w ostatnich latach jeździć się już nie dało. Ale już tej jesieni ta najdłuższa miejska ulica stanie się "przyjazną" dla kierowców i pieszych - na koniec września Urząd Miasta planuje koniec jej generalnej przebudowy. Ulica Krakowska zaś, będąca pod kuratelą Zarządu Dróg Wojewódzkich również "prosi" o remont, ale w tym przypadku decyzje muszą zapaść na innym szczeblu - środki na ten cel może jedynie wyasygnować Sejmik i Zarząd Województwa Małopolskiego. Chodnik jednostronny oddany w roku 2007 i sfinansowany w proporcji 50% - 50% przez nasz Samorząd i ZDW Kraków, to zdecydowanie za mało, by mówić o zadowoleniu. Dobra współpraca z ilmanowskim ENIONEM zaowocowała w ostatnich tygodniach wymianą prawie półwiecznych lamp ulicznych przy tej drodze na nowe i bardziej oszczędne. Małymi kroczkami, byle do przodu.
Problemów na tym osiedlu jest więcej, ale by je wszystkie rozwiązać potrzeba czasu i pieniędzy - cztery spółdzielnie (SM im. W. Orkana, SM Oświata, TBS i SM Młodzieżowa) "skazane" na siebie chciałyby zachować maksimum suwerenności i niezależności, a to zadanie bardzo trudne - parkingi, niesforni kierowcy parkujący pod "nie swoim" blokiem, nierówna droga z płyt, to tylko niektóre kłopoty mieszkańców osiedla. Od "początków stworzenia" tego osiedla kłopotem były .... dzieci, a tak po prawdzie problem, jak milusińskim zagospodarować wolny czas? Dzieciaki nie "honorują" umownych granic poszczególnych spółdzielni i jeśli przy TBS-ie pojawiły się huśtawki, to wszystkie z nich zaczęły korzystać. I kłopot gotowy. Co prawda dzieciaki mieszkające w bloku nauczycielskim krzyczą identycznie jak te z TBS-u, ale mogło się przydarzyć, że ich zachowanie przeszkadzało, że dzieciaki z innych bloków, mówiąc delikatnie, na placu zabaw przy TBS-ie, mile widziane nie były. Gdyby te "kłopoty" dzieci mogły rozwiązać same i w swoim gronie, bez "wsparcia" dorosłych, pewnie problemu by nie było. Sytuacji takich i bardziej zabawnych bywało tam więcej. Narodził się więc pomysł, by stworzyć wspólny plac zabaw. Ale tu znów powstała trudność - na czyim gruncie i pod czyimi oknami? Trudne i żmudne negocjace doprowadziły w końcu po..... kilkunastu latach do spisania umowy i takowy plac o powierzchni 400 metrów kwadratowych z terenów zakupionych przez Spółdzielnię im. Wł. Orkana od Urzędu Miasta oddano w bezpłatne użyczenie właśnie .... Urzędowi, by ten mógł na użyczonym terenie zainstalować plac zabaw z prawdziwego zdarzenia.
Red.
|