Od dwudziestu lat nieprzerwanie, 15 sierpnia w dzień poświęcony Matce Bożej Wniebowziętej, do małego kościółka u stóp Lubonia Wielkiego na Glisnem przybywają żołnierze AK Oddziału Partyzanckiego por. Jana Stachury "Adama". Z roku na rok coraz ich mniej. Na wczorajszą (15 sierpnia) uroczystość dotarł ostatni żyjący żołnierz- partyzant, najmłodszy z Oddziału por. "Adama", kpt. Stanisław Pankowski "Żbik" - dziś Wiceprezes Światowego Związku Żołnierzy AK w Bielsku Białej. Dlaczego, choć od wojny minęło już tyle lat, partyzanci spod znaku AK spotykają się na Glisnem dopiero od lat dwudziestu? Choć "historię swą własną pisali krwią ..." mówić o niej w PRL-u nie było im wolno.
Porucznik Jan Stachura "Adam" tuż po wojnie, w roku 1945 zostaje uwięziony przez UB i osadzony w więzieniu w Wadowicach. Po brawurowej ucieczce w noc Bożego Narodzenia tegoż roku, przedostaje się do Francji i tam, na wygnaniu umiera w czerwcu 1985 roku. Jego podkomendni represjonowani przez ludową władzę, traktowani jak wróg ludu aż do roku 1989 czekali na prawdziwą Polskę - Ojczyznę za którą przelewali krew. Tego właśnie roku w Rabce, w domu Kazimierza Romańskiego "Romka" spotkali się Mieczysław Daszkiewicz "Ali", Adam Trembecki "Miś" i ks. Tadeusz Michalski "Śmiały" i uradzili wspólnie, że czas najwyższy opowiedzieć o tym, co przeżyli podczas okupacji. Jeśli nie teraz, to kiedy? Pytali samych siebie i po niecałych dwóch latach 15 sierpnia roku 1991 partyzanci z Oddziału "Adama" wrócili pod Luboń, ale zamiast w lesie, spotkali się przy ołtarzu - od tamtego sierpnia, rok w rok wracają pod Luboń, zawsze serdecznie przyjmowani przez Gospodarzy - wtedy był nim ks. Józef Karpierz, później Jego następcy, a od kilku lat do dziś z wielkim sercem czyni to ks. Andrzej Sawulski.
Nie zabrakło również na gliśniańskich uroczystościach pocztów sztandarowych niesionych przez sędziwych dziś kombatantów - dla nich wyznaczono miejsca tuż przy ołtarzu. Trudno było uciec od refleksji i zadumy, że mamy okazję, niepowtarzalną okazję i pewnie jedną z ostatnich, by spotkać świadków i uczestników tamtych chwil. Szczególnie dla młodych, ale i dla wszystkich innych, była to żywa lekcja historii.
Red.
|