Na terenie całego kraju firma WTÓRPOL ze Skarżyska-Kamiennej takich pojemników na używaną odzież, jak na zdjęciach, rozstawiła, jak podaje na swojej internetowej stronie 30 tysięcy - można do nich wrzucać niepotrzebną w domowych garderobach i przechodzoną już odzież. Odzież ta jest później sortowana i ta najwyższej jakości trafia do sieci sklepów ("ciucholandy") w całej Polsce. Towar gorszej jakości jest eksportowany do Azji, Europy Wschodniej i Afryki. W październiku br. kolejny raz WTÓRPOL swoje pojemniki pozostawił w Mszanie Dolnej. Kilka lat temu było podobnie - bez jakichkolwiek uzgodnień, choćby telefonicznego zapytania, żółte pojemniki stanęły w centralnych punktach miasta. Po długich negocjacjach pojemniki zniknęły i parę lat był spokój. Niedawno żółte budki znów pojawiły się w Mszanie - jedna stanęła na parkingu przy cmentarzu, kolejna przy stadionie i na ul. Spadochroniarzy.

Reakcja mieszkańców ul. Malinowej i Matejki była natychmiastowa - telefon do Straży Miejskiej z prośbą o interwencję. Kierowca zawrócił i budka zniknęła. Na stawianie pozostałych w okolicy stadionu i starego młyna wtedy nikt nie zareagował i dziś mamy już początki dawnych praktyk. Mieszkańcy ul. Malinowej pamiętają dobrze, co działo się wokół pojemników na odzież - jedni pozbywali się tego w czym już nie chodzą, a inni jeszcze przed WTÓRPOLEM, dokonywali wstępnej selekcji. Wyciągano zatem odzież z pojemników i jeśli coś się spodobało, zabierano. Niepotrzebna odzież pozostawała w nieładzie przy pojemnikach. Po kilku tygodniach sterta przemokniętej, gnijącej i cuchnącej odzieży urastała do połowy pojemnika. Zdarzało się też niestety, że przynosząc w jednej reklamówce niepotrzebną odzież, w drugiej przynoszone były śmieci. I tak wśród schodzonych spodni, spódnic, koszul i kurtek trafiały się pampersy, plastikowe butelki, metalowe puszki po konserwach itp. WTÓRPOL niechętnie do takiego "towaru" się przyznawał. I trudno się temu dziwić - mokre i gnijące ciuszki, "poprzekładane" pampersami i resztkami żywności z naszych domów, dodatkowo "posortowane" przez wałęsające się psy i koty, nawet do Azji lub Afryki trudno byłoby sprzedać.

By zapobiec dawnym praktykom, a ich początek widać już na zdjęciach - na ul. Spadochroniarzy wokół pojemnika już gromadzone są śmieci w reklamówkach i workach, wczoraj została przeprowadzona rozmowa z przedstawicielką firmy WTÓRPOL. Do końca przyszłego tygodnia (do 26 listopada) wszystkie pojemniki ustawione bez zgody Urzędu Miasta na terenach publicznych mają zniknąć. Od przedsiębiorstwa zatrudniającego 1200 osób, posiadającego status zakładu pracy chronionej, można chyba oczekiwać, że zanim pojawi się samochód z pojemnikami, przedstawiciel firmy chociaż zadzwoni i zapyta, czy miasto/gmina wyraża zgodę na taką akcję i w dalszej kolejności również zgodę na konkretne miejsca, gdzie pojemniki można postawić.

Red.