Wszyscy myślami jesteśmy już na Stadionie Narodowym - za parę godzin pierwszy gwizdek EURO 2012 i pierwszy mecz biało-czerwonych z Grekami. Wogóle trzeba powiedzieć, że czerwiec i kawałek lipca zdominuje piłka nożna. W tej atmosferze narodowego święta przyszło wczoraj (7 czerwca) piłkarzom K.S. Turbacz stoczyć "wyjazdowy" pojedynek z rywalem zza miedzy, jedenastką Witowa Mszana Górna. Dla obu drużyn ten mecz był pojedynkiem o przysłowiową "pietruszkę" - piłkarze Witowa z A klasy już nie spadną, zaś zawodnikom Turbacza awansu do V ligi (klasa okręgowa) już nikt i nic nie odbierze.

Ale derby rządzą się własnymi prawami. Na derby chorzy zdrowieją, utykającym mijają bóle, ważne wyjazdy są przekładane na inny termin, a i kibiców na trybunach, jakby więcej. Na szczęście mszańsko-mszańskie mecze to nie "święta wojna" - kibice "przyjezdni" nie muszą mieć specjalnej klatki na trybunach, zaś po zawodach na ulicach Mszany Dolnej nie dochodzi, na szczęście do zadymy i huligańskich wybryków.

Piłkarze jednak na taki mecz bardzo się mobilizują - nie może być inaczej, skoro w ekipie Witowa aż roi się od piłkarzy grających kiedyś w Turbaczu. Waldemar Wieczorek, Tomasz Lekki, Tadeusz Żmuda, Łukasz Jamróz i Tomasz Szczypka starali się bardzo, by popsuć humory bieniaminkowi ligi okręgowej. Trzeba uczciwie powiedzieć, że zmyślna "lekko-taktyka" bardzo długo przynosiła oczekiwane efekty. Już w 8 minucie kapitalna prostopadła piłka do Grzegorza Fliga dała piłkarzom z Mszany Górnej prowadzenie. Skuteczna defensywa i rozbijanie ataków w środkowej strefie boiska pozwoliło gospodarzom schodzić na przerwę z wynikiem 1:0. Strzały piłkarzy spod Lubogoszczy albo minimalnie mijały bramkę rywali, albo wyłapywał je znakomicie usposobiony tego dnia bramkarz Witowa. Kiedy wchodził na boisko po przerwie, otuchy gorącym całusem dodała mu sympatia. Nie wiemy, czy ten całus rozkojarzył golkipera Witowa, ale po gwizdku rozpoczynającym drugie 45 minut derbowego meczu z Turbaczem, piłka wpadała już tylko do jego bramki i to aż czterokrotnie.

Sygnał do ataku dał Krzysztof Piekarczyk - w 50 minucie, po kilku niecelnych strzałach z I połowy, "bombą" pod poprzeczkę doprowadził do remisu. Z minuty na minutę piłkarze Witowa opadali z sił, a przewaga Turbacza rosła. Ale trzeba ją było jednak zdyskontować. Ponad pół godziny liczni kibice Turbacza czekali na bramkę dającą prowadzenie. Dopiero w 82 minucie na 2:1 wyprowadził jedenastkę z Mszany Dolnej Andrzej Czarnota. Obecny na meczu Prezes Turbacza Władysław Szczypka odetchnął, choć spokojny być nie mógł, wszak mecz trwa 90 minut. Zawodnicy K.S. Turbacz pomni ostatniego meczu z Laskovią poszli za ciosem i w odstępie dwóch minut pokazali rywalom zza miedzy, kto w tym sezonie "rozdaje karty" w limanowskiej A klasie. Najpierw Krzysztof Piekarczyk w 88 minucie podwyższył na 3:1, a tuż przed gwizdkiem kończącym derbowe spotkanie, ze znakomitej strony pokazał się Sylwester Surówka i zrobiło się 4:1 dla piłkarzy Franciszka Mrózka.

Już w niedzielę ostatnie spotkanie kończące sezon 2011/12 - K.S.Turbacz podejmuje na własnym stadionie Błyskawicę Rupniów - mecz o godzinie 16.00. Tuż po meczu Prezes OZPN Limanowa p. Stanisław Strug wręczy piłkarzom pamiątkowy puchar i medale za zwycięstwo w limanowskiej klasie A.

Po sześciu latach "tułaczki" drużyna z Mszany Dolnej wraca do V ligi - zapraszamy kibiców na stadion. Podziękujmy piłkarzom, trenerom i działaczom K.S. Turbacz za chwile radości, które dzięki ich grze i zaangażowaniu dane nam było przeżyć na mszańskim stadionie, ale i podczas spotkań wyjazdowych.

Red.